W ten weekend najważniejsza, tzw. roczna zmiana rozkładu jazdy pociągów. Kolejny rok, to znów gorzej.
Złą decyzją jest likwidacja bezpośredniego połączenia z Wrocławiem, które było realizowane rano w dni robocze. Relacja tego pociągu zostanie skrócona do stacji Brzeg. Ogromna strata i niestety kolejny dowód marginalizacji stacji i linii kolejowych nie związanych z Opolem.
Linie przechodzące przez stolicę województwa są pod jakimś parasolem ochronnym. U nas wielomiesięczne zastępcze autobusy, a tam wiele pociągów i praktycznie zero odwołań. Taka nasza rzeczywistość. Oczywiście mami się podróżnych, że przesiadka, to nic złego, ale takie bajki, to nie dla nas. Niestety osoby odpowiedzialne za kolej w regionie wycinając bezpośredni pociąg do Wrocławia skutecznie realizują hasło (namalowane wcześniej przecież na szynobusach): Opolskie! Tutaj zostaję.
Pomiędzy Nysą, a Kędzierzynem będzie kursowało 5 par pociągów Regio w dni robocze i 3 pary w weekend. Na takiej linii jak nasza europejskim standardem jest dwugodzinny takt i pociągi, które mają godziny odjazdów dostosowane do potrzeb podróżnych. A tak np. na odjazd pociągu z Kędzierzyna jak ktoś kończy lekcje o 14, to poczeka 2,5 godziny. Z kolei np. jak ktoś rano dojeżdża do szkoły w Prudniku, to jest tam przed 7, zanim szkoła jest otwarta!
15 lat temu przez tak duże miasto jak Dzierżoniów, położone na naszej linii 137 tzw. Magistrala Podsudecka, kursowało około 6 par pociągów dziennie. Teraz będzie ich prawdopodobnie 3 razy więcej. Do Legnicy, do Kudowy-Zdroju, do Wrocławia, a nawet do Trzebnicy. Sąsiednie województwo to piękny przykład na to, jak rozwijać siatkę połączeń i zachęcać ludzi do podróżowania koleją. My jesteśmy z kolei jak odnoszę wrażenie anty-przykładem.
W ten weekend gdzieś będą fajerwerki oraz zagrają orkiestry witające nowe pociągi i przywrócone linie kolejowe (np. w Świeradowie), a nam pozostaje zapłakać i powiedzieć, że dobrze, to już było.
Na zdjęciu ostatni, dzisiejszy pociąg Regio bezpośrednio kursujący do Wrocławia.