Historia
Mordy dokonane na mieszkańcach Racławic Śląskich w 1945 roku oraz "wypędzenie" w 1946 roku (część druga)
Przez kilka miesięcy niemieccy mieszkańcy Racławic Śląskich musieli nosić na ramieniu białą opaskę, mieli też zakaz modlenia się w języku niemieckim. Nadchodził dzień, którego się nie spodziewali. W ciągu 30 minut kazano im się spakować i na zawsze opuścić Racławice Śląskie. Ten dzień był dla wielu z nich bardziej tragiczny, niż wejście wojsk rosyjskich do miejscowości w marcu 1945 roku. Zapraszamy do lektury drugiej części tekstu, a w nim nigdy wcześniej nie publikowane wspomnienia w tym opis ostatniego niemieckiego pogrzebu, informacja o ostatnim niemieckim wpisie do ksiąg parafialnych, kradzieży przez Polaków niemieckiego dobytku, czy wspomnienie ostatniego przejazdu niemieckich mieszkańców pociągiem przez Racławice i ich wspólnego śpiewu pieśni religijnej budzącej śpiących Polaków. Artykuł kończy pytanie niemieckich mieszkańców o to, jak czyli się Polacy w domach, których nie wybudowali? Pytanie skierowano do jednego z naszych proboszczów. Oczywiście jest też jego odpowiedź. Lektura obowiązkowa poruszająca najtrudniejszy okres w historii Racławic Śląskich, który jest też zawstydzający dla nas.
Takim terminem niemieccy mieszkańcy Racławic Śląskich określają dzień, w którym musieli opuścić swoja rodzinną miejscowość. W połowie 1946 roku wszyscy Niemcy musieli nosić białą opaskę z czarną literą N, co oznaczało narodowość niemiecką. Bez tego znaku w żadnym wypadku nie wolno było wyjść na ulicę. W ich wspomnieniach przeczytamy: tak jak Żydzi byli oznakowani gwiazdą tak my mieliśmy te przepaski.
W kościele niemieccy mieszkańcy nie mogli śpiewać po niemiecku ani odprawiać modlitw w tym języku. Z pomocą proboszcza Scholza uczyli się łaciny. Co ciekawe wielokrotnie próbowano odsunąć niemieckiego księdza od ołtarza, ale ten był niezwykle uparty. Dochodziło do sporów o szaty liturgiczne z polskim proboszczem.