Stacja VII - ogólny widok na obraz
Krzyż Chrystusowy, był ciężki, więc wyniszczone i osłabione męką ciało uginało się pod nim. Ciężar ten zwiększał się nieskończenie ze względu na ciężar moralny. Wziął on bowiem na swoje barki nasze grzechy, moje grzechy, Twoje grzechy, występki wszystkich miejsc i czasów, aby za nie zadośćuczynić Ojcu. (...) Jak przy pierwszym upadku Pana Jezusa poznaliśmy złość i straszne skutki grzechu śmiertelnego, tak teraz przy drugim, zastanówmy się nad obmierzłością grzechu powszedniego, który według Ojców Kościoła był również przyczyną cierpień Zbawiciela. Grzech powszedni nazywa się tak nie dlatego, jakoby był w sobie małym złem, ale dlatego, że w porównaniu z grzechem śmiertelnym jest złem mniejszym i dlatego łatwiej może być odpuszczony.
Ks. Sopoćko
Na racławickim obrazie VII Stacji Drogi Krzyżowej widać Zbawiciela po upadku, leżącego na ziemi. Z lewej strony widzimy kogoś, kto chce, aby Jezus wstał. Można odnieść mylne wrażenie, że to Szymon z Cyreny. Jeżeli przypatrzymy się dokładniej, to zauważymy, że jest to siepacz. Prawą dłonią wprawdzie podtrzymuje krzyż, ale w lewej trzyma sznur, za który ciągnął wcześniej Zbawiciela.
A może to jest Liktor
Poza młodym siepaczem na obrazie widzimy jeszcze pięciu innych mężczyzn. Wszyscy raczej kpią z Jezusa i pokrzykują na Niego.
Uwagę może zwrócić młody chłopiec namalowany z prawej strony. Ciężko ocenić, czy ta osoba szarpie Jezusa, czy może chce pomóc Mu wstać? Przyszła mi do głowy myśl, że być może dopiero teraz malarz namalował wspomnianego wcześniej Liktora (Stacja I), czyli urzędnika, który miał przygotować krzyż? Może to właśnie jest Liktor?
Nie ma na obrazie Szymona, który wtedy jeszcze pomagał nieść krzyż. Według objawień Anny Katarzyny Emmerich Szymona przepędzone dopiero, gdy pochód znajdował się aż na Golgocie. W tle obrazu widać mury miejskie i pagórki. To znak, że pochód wkrótce opuści Jerozolimę. Na malunku Szymon powinien być widoczny, ale może artysta nie chciał, aby ten odwracał uwagę odbiorców od przewodniego tematu obrazu VII stacji?
Oczywiście w centrum obrazu znajduje się Jezus. Dopiero na powiększeniu widać, że Zbawiciel ma otwarte oczy. Prawą dłonią cały czas trzyma krzyż.
Drugi upadek nie jest opisany w Ewangelii. Jezus miał wtedy zawołać:
Biada ci, biada Jerozolimo! Ukochałem cię jak kokosz, gromadząca pisklęta pod swymi skrzydłami, a ty wypędzasz Mnie tak okrutnie poza swe bramy.
Na podstawie wisji Anny Katarzyny Emmerich
Szymon nie mógł znieść ponagleń ze strony siepaczy. Groził tłumowi, że nie weźmie krzyża, jeżeli hołota nie zlituje się nad Zbawicielem.
Tymczasem poderwali Jezusa z ziemi, ale już inaczej umyślili Mu krzyż założyć. Rozluźnili przywiązane ramiona poprzeczne i jedno z nich puścili wolno, uwiązane na pętlicy. Teraz założyli krzyż tak, że ten wolny kawałek zwisał przez piersi i Jezus mógł go trzymać ręką, skutkiem czego z tyłu krzyż więcej zwisał do ziemi. Towarzyszący pochodowi motłoch nie szczędził Jezusowi naigrawań i szyderstw; tylko gdzieniegdzie widziałam zapłakane niewiasty, osłonięte szczelnie, które zdawały się litować nad Jezusem.
Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich